Choć filozofię studiowałem,
medyczny kunszt, arkana prawa
i teologię też, z zapałem
godnym, zaiste, lepszej sprawy,
na nic się zdały moje trudy —
jestem tak mądry, jak i wprzódy!
Zwą mnie magistrem, ba, doktorem!
Od lat dziesięciu za nos wodzę
po krętej poszukiwań drodze
swych uczniów głupkowatą sforę
i widzę, że nic nie wiem przecie.
Ta myśl, jak kamień, serce gniecie!
medyczny kunszt, arkana prawa
i teologię też, z zapałem
godnym, zaiste, lepszej sprawy,
na nic się zdały moje trudy —
jestem tak mądry, jak i wprzódy!
Zwą mnie magistrem, ba, doktorem!
Od lat dziesięciu za nos wodzę
po krętej poszukiwań drodze
swych uczniów głupkowatą sforę
i widzę, że nic nie wiem przecie.
Ta myśl, jak kamień, serce gniecie!
Księżycu! dziś po raz ostatni
oświetlasz tę ponurą niszę!
Iluż to nocy blask twój bratni
był mi jedynym towarzyszem,
gdym nad pulpitem pochylony
wertował stosy ksiąg uczonych!
O, gdybym mógł na szczyty gór
za twoim jasnym biec promieniem,
z duchami wznosić się wśród chmur,
oddychać łąki świeżym tchnieniem,
skąpać się w blasków twych powodzi
i z próżnych mąk się oswobodzić!
oświetlasz tę ponurą niszę!
Iluż to nocy blask twój bratni
był mi jedynym towarzyszem,
gdym nad pulpitem pochylony
wertował stosy ksiąg uczonych!
O, gdybym mógł na szczyty gór
za twoim jasnym biec promieniem,
z duchami wznosić się wśród chmur,
oddychać łąki świeżym tchnieniem,
skąpać się w blasków twych powodzi
i z próżnych mąk się oswobodzić!
Fauts, Goethe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz