Ponieważ odpowiedź do komentarza Wachmistrza wyszła mi spora postanowiłem ją jako post również dać, jako że wyjaśnia trochę mój stosunek do paru historycznych postaci, pewnie też dość subiektywny.
Moim zdaniem Mackiewicz Kazika Wielkiego chyba przesadnie atakuje, może nie był aż TAK wielki i czy na ten przydomek zasłużył zgadzam się, że można dyskutować, ale nazywanie go królem rozbiorcą i mieszanie z błotem to lekka przesada. Ziemie jakie stracono stracił jego ojciec, i raczej w tamtym okresie mało prawdopodobne, że ktokolwiek na jego miejscu potrafiłby je odzyskać.
Podobnie nie zgadzam się z jego bardzo pozytywnym stosunkiem do Władysława Łokietka. To bardzo interesujący władca, ale ja osobiście nigdy za nim nie przepadałem. Personalnie to dość odrażająca postać - warchoł, bandyta, często łamiący dane słowo. Jak coś chce obieca ci wszystko, a jak się odwrócisz wbije nóż w plecy.
Jego polityczni przeciwnicy umierali młodo w pełni sił, w tak dziwnych okolicznościach, że nikt tego nie udowodni, ale jakoś ciężko mi uwierzyć, że nie "maczał w tym placów". Zwłaszcza, że wszyscy - Henryk IV, Wacław II, Wacław III, itp ginęli od trucizny lub w skrytobójczych zamachach.
Znana historia z tłumieniem buntu wójta Alberta i zabijaniem każdego, kto nie powie "Soczewica, koło miele młyn" to nazywając anachronicznie pierwowzór czystek etnicznych godnych nazistów.
Pomorze Gdańskie, ziemie Chełmińską i Dobrzyńską też stracił. Bitwa pod Płowcami to w najlepszym przypadku remis.
Dodatkowo tak wstrętne czyny jak mordowanie jeńców krzyżackich pod Płowcami czy własnoręczne! zabicie z zimną krwią dalekiego krewnego Przemka Ścinawskiego po Bitwie pod Siewierzem.
Podsumowując jak dla mnie dość odrażająca postać. Brutalnie nazywając mały, wredny, mściwy pokurcz odbijający swe kompleksy na kim się da :)
Stosunek Cata-Mackeiwicza do książąt śląskich też jest negatywny trochę na zasadzie nie bo nie. Zniemczeni i źli bez wnikania który jaki. A przecież nie wszyscy byli zniemczeni, wielu było bardzo dobrymi rządzącymi i co więcej to przecież ze Ślaska narodziły się tendencje zjednoczenia Polski, które potem "ukradł" Łokietek.
Ale przeczytać i tak warto :)
"Był bal" w całości jest wiekowi XIX poświęcony, a ściślej epoce między kongresem wiedeńskim, a pierwszą wojną... Co się tyczy oceny króla Kazimierza, to rzecz jest arcytrudna w roztrząśnieniu, bo zdaje się, że w królewskiej osobie walczyły ze sobą jeszcze dawniejsze pojmowanie państwa jako cokolwiek szerszego majątku suzerena, z którym może uczynić cokolwiek mu się spodoba, bez oglądania na skutki, z pierwocinami nowożytnego, że państwo to jednak jakaś ciągłość, jakaś idea, której nawet król winien służyć i w zależności od tego, co akuratnie zwyciężało, takaż i polityka była... Z Catem się zgodzę, że pomierając, w kwestyjach dziedziczenia zachował się skrajnie nieodpowiedzialnie, nieledwie kraj na krawędź wojny domowej przywodząc. Łokietek to jeszcze całkiem stara szkoła, choć na tle Piastów pozostałych bynajmniej nie najgorszy. Rzeź mieszczan podług wspomnianego kryterium najpewniej jest jednak legendą, a wielce bym przestrzegał przed przykładaniem norm dzisiejszych do dawniejszych obyczajów, bo jedne i drugie zmienne i trzeba ich ściśle w epoce osądzać... Inaczej każdego niemal z ojców naszych przyjdzie mieć za okrutnika, bo przecie i w mojem i we wcześniejszych pokoleniach rzemień był często w robocie, a sempiterna jakiego rozdokazywanego młodzianka cierpiała nie raz i nikt w tem niczego złego nie widział, inaczej jak dziś, gdzie za klapsa pacholęciu sprawionego policyję na rodziciela wzywają... Jeńców pod Płowcami wymordowania, czego nam latami potem Krzyżacy darować nie chcięli, takoż bym więcej na pomięszanie bitewne i chwilę krytyczną składał, niźli na okrucieństwo króla...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Wyeksponowałam dość mocno elementy, z którumi się z Catem nie bardzo zgadzam, natomiast z wieloma rzeczami zgadzam się mocno.
OdpowiedzUsuńCo do Kazimeirza, to wielkość jest faktycznie dyskusyjna. Natomiast te elementy, które Cat krytykuje u niego wynikały z prowadzenia polityki dynastycznej i rozumienia kraju jako swego rodzinnego majątku, to samo wówczas robili na przykład królowie francuscy. Dlatego ziemie zapisane Kaźkowi Słupskiemu to tym rozumowaniem idąc nie ziemie zapisane obcemu państwu tylko własnemu wnukowi i tak pewnie myślał Kazimierz.
Z Łokietkiem trochę może przesadziłem, ale faktem jest, że do przyjemnych person to on nie należał. O ile moja ocena rzezi mieszczan to anachronizm, o czym w poście napisałem, to wycinanie jeńców rycerzy (krzyżacy, Przemko Ścinawski) było uważane za czyn zły i niegodny w tamtej epoce według jej kryteriów.
Oczywiście są różne wersje i ja wyeksponowałem tą krytyczną. Bo są autorzy co twierdzą, że wymordowania nie było, czy też że Przemko zginął w wirze bitwy a nie że zabito go na zimno jako jeńca po bitwie.
pozdrawiam