Blog poświęcony, przemyśleniom, okolicy, Czeladzi, Jurze, i wszystkiemu co tylko przyjdzie mi do głowy.
piątek, 25 kwietnia 2014
DCDLIII. Humaniści i ścisłowcy
Im więcej czytam dyskusji na temat kondycji humanistów, czy wyższości nauk ścisłych nad humanistycznymi lub na odwrót, co w dzisiejszym czasie reformatorskich zapałów w wyższym szkolnictwie częstym bywa, tym więcej dziwi mnie wiara jakoby nauki humanistyczne i ścisłe były czymś odmiennym jako czerń i biel lub czymś na kształt yin i yang z dzieł chińskich filozofów. A przecież jak napisałem wiara to jedynie, szalona wiara, zrodzona w chorych XIX wiecznych umysłach. Nikomu nie udało się wszak w mózgu jakichś ośrodków humanistyki lub nauk ścisłych odkryć, nikt w czasach antyku, średniowiecza czy oświecenia w bajki takowe, że nauki te jakąś immanentną różnicą jakoby przepaścią do przekroczenia trudną, od siebie są oddzielone nie wierzył. Może to przez kontrast jakiś jako, że ci od gender specjaliści płci istnienie kwestionować lubią, i w jej cechy wierzyć nie chcą wbrew temu co oculi vidunt, mówiąc, że one wpojone nam przez kulturę jedynie, a nie przyrodzone są, a oculi nonumquam zwodzić nas mogą, może kontrastu idąc tropem jako pies gończy za zwierzyną łowną, uznać chcą, że mózg ludzi nie płeć a humanistyczność lub ścisłowość jego determinuje. Doprawdy nullo modo wiedzieć nie mogę. Niemniej dla mnie podział taki to zabawa głupia jedynie, średniowieczne zliczanie ilości diabłów na końcu szpilki ich klasyfikowanie przypominająca.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz