Blog poświęcony, przemyśleniom, okolicy, Czeladzi, Jurze, i wszystkiemu co tylko przyjdzie mi do głowy.
piątek, 12 grudnia 2014
MCXI. Wrocław
Będąc wczoraj we Wrocławiu przekonałem się, że tak jak Warszawa nigdy mi się nie podobała tak Wrocław, tak jak trochę lat temu, gdy byłem w nim poprzednio, także i teraz bardzo mi się podobał, pomimo tego, że jesienną porą miasto nie ma aż takiego uroku jak skąpane w pięknym słońcu. A jednak urok starych budynków, strzelistych wież romańskich i gotyckich katedr, płynącej Odry i zabytkowych budynków uniwersytetu jak i napisów łacińskich gdzieniegdzie po mieście rozsianych ma w sobie magiczną moc. Z dużych polskich miast jak dla mnie pod względem urody zdecydowanie miasto numer dwa po moim ulubionym Krakowie. A ponieważ pociągiem okazuje się, że jest tam ode mnie bliżej niż się spodziewał, bo pociągi na tej trasie kursują dobrze wiosenną porą muszę tam wrócić, tym razem nie w interesach ale pozwiedzać. Co prawda już zwiedzałem go kiedyś ale zrobić 10 godzinną rundkę po mieście ponownie nie zaszkodzi, zwłaszcza, że wszystkiego wartego zobaczenia nie widziałem. W takich zabytkowych miastach lubię nieraz po prostu powłóczyć się po starych ulicach bez wyciągania planu, jak zrobiłem wczoraj, gdy przez 1,5 godziny przeszedłem 7km po centrum wśród starych domów, murów, malunków, rzeźb i choć blask pogodnego błękitnego nieba dodał by wszystkiemu uroku, to i tak podobało mi się.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz