Kolejna lektura Corpus Cesarianum po kilkuletniej przerwie sprawiła, iż zwróciłem uwagę, że czytając księgi o wojnie domowej jest to świetny przykład degeneracji jaką wywołuje wojna domowa i stopniowej jej brutalizacji. Zaczyna się spokojnie i luzacko I księga Bellum Civile to Wersal, wybaczanie, clementia Caesaris, wypuszczanie jeńców itp. Przy księdze III już Pompejanie zaczynają coraz częściej mordować jeńców i wojna zaczyna się lekko brutalizować choć jeszcze Cezarianie (zdaniem Cezara ;)) trzymają poziom. De Bello Alexandrino to takie trochę interludium bo to w zasadzie nie wojna domowa. Natomiast wraz z lekturą De Bello Africo zaczyna się lać krew z kulminacją pod Tapsus, gdy nie wytrzymują Cezarianie i niby wbrew woli szefa mordują wszystko co się rusza i nie ucieka wystarczająco szybko.
De Bello Hispaniensi natomiast to pławienie się w oparach krwi. Rzadziej czytane bo łacina marna, dziwna, dziury w tekście i czasem ciężko połapać się o co biega tak to zagmatwane - jakże daleka to łacina od pięknej, jasnej, klarownej łaciny Cezara w Bellum Civile, gdzie łatwo zrozumieć każde zdanie, tak daleka jak daleka jest łaska i wybaczenie, od wbicia gladiusa w gardło błagającego na kolanach o litość wroga. Ale warto, dla samego opisu do czego prowadzi wojna domowa.
Śmierć jest wszędzie, obcinanie głów, mordowanie sojuszników, mieszkańców miasta, którzy otworzyli ci bramy i pomogli, zabijanie posłów. Tu już nie ma litości i pardonu jest tylko śmierć i walka do ostatka Pompejańczyków, którzy jak zaszczuty wilk nie maja szans, ale jeszcze są w stanie gryźć wszystko co stanie im na drodze. I gdy uderzają do ostatniej bitwy pod Mundą, walczą z tak straceńczą odwagą, że legiony Cezara zaczynają się chwiać i chyba jak nigdy w jego karierze zwycięstwo zawisa na włosku (warto porównać z Farsalos, gdzie Pompejusz pomimo dużej przewagi łatwo dostaje w tyłek, yu Pompejańczycy nawet nie mają przewagi a i tak są bliscy zwycięstwa). I to co miało być rozprawą z pokonanymi resztami staje się być może najtrudniejszą bitwą jaką stoczył w swym całym, tak bogatym w wojnę życiu. A potem jest tylko rzeź. Ścigani jak dzikie zwierzęta zabijają się sami lub są zabijani jeden po drugim walcząc do ostatniego, każda strona spływa krwią.
I przy całej fascynacji książek i filmów Cezarem dziwi mnie dlaczego nie powstało nic osnutego na motywach Wojny w Hiszpanii (a przynajmniej o tym nie wiem), bo moim zdaniem dzieje Labienusa, Warrusa, synów Pompejusza i ich straceńczej ostatniej walki to temat na fascynujący film.
Szczególnie postać Labienusa jest bardzo interesująca i ciekaw jestem czy ktoś gdzieś napisał książkę, któej on jest bohaterem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz