środa, 26 grudnia 2012

CCCLXVI. Ensiferum

Zespół Ensiferum, o którym pisałem kilka dni temu strasznie mi się spodobał. rewelacyjny folk metal, melodyjny, strasznie szybki i bojowy, czyli to co lubię, a jeszcze ciekawe teksty. Normalnie zakochałem się w nim :d Poza tym bardzo dobrze się przy tym ćwiczy szybkie ćwiczenia aerobowe myślę, też że jak tylko przyjdzie wiosna to bardzo nada się do słuchania na rowerze. Przy takiej dzikiej muzyce wyprzedzę wszystko co się rusza na drodze :d  A ze z roku na rok mam coraz lepsza formę do jeżdżenia to powinno być fajnie przyda się jako zamiennik do Sabatonu, który w tym roku na rowerze słuchałem. Już Sabaton dawał niezłego kopa ale to jest jeszcze bardziej szybkie, dzikie i szalone. A tak w ogóle to już nie mogę doczekać się jazdy na rowerze, jej jak mi go brakuje. przez te wszystkie egzaminy i zdawanie nie jeździłem we wrześniu więc już 4 miesiąc bez jazdy na rowerze, jak to wytrzymać :d

6 komentarzy:

  1. Ja też cztery miesiące bez roweru ;_; Przez wakacje jeździłam po kilka godzin dziennie jak nienormalna, ale w mieście się zwyczajnie boję. Teraz pogoda jest nawet niezła i chętnie bym popedałowała, ale już pal licho, że zostawiam sprzęt w Beskidach, tak czy inaczej byłabym zbyt zestresowana ilością samochodów i pieszych, żeby jeździć w słuchawkach.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja nieraz jeżdzę po miastach. W weekend jak mniej jest aut to nawet normalnie po mieście - objechałem chyba wszystkie okoliczne.
    Ale w tygodniu to ruch jest zabyt duży wiec najczęściej Park w Chorzowie, Muchowiec i okolice lub Pogoria w Dąbrowie. A poza tym dużo jeżdżę na Jurze a tam na szczęście nie ma tyle ruchu i nei trzeba cały czas myśleć o autach.
    Natomiast pieszego jeszcze nigdy nie rozjechałem :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Naah, ja zdecydowanie wolę Beskidy. Jestem w stanie wejść z rowerem na jakąś górę tylko po to, żeby potem mieć dobry, szybki zjazd. Pewnego dnia się zabiję, skoro lubię sobie zjechać z trasy na Baranią bez rąk na kierownicy, ale najwyraźniej jestem uzależniona od adrenaliny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Może dlatego głównie jeżdżę po Jurze że mam tam bliżej i częściej bywam na działce. No i trzeba pracować wiec nei zawsze mam czas jechać gdzieś dalej a wtedy zostają tylko miasta okoliczne :D

    Ale wchodzić z rowerem na górę to chyba by mi się nie chciało :d Adrenalina fajna jednak najbardziej lubię duże podjazdy. Na Jurze też je idzie porobić bo bywało że i 1000m różnicy poziomów w jeden dzień robiłem.
    Pewnie że to nie góry tam dało by się i 2000 lub więcej zrobić pod warunkiem, że ktoś da radę ;)

    Choć jak wszystko to kwestia przyzwyczajenia, jak zacząłem jeździć po Jurze to też potrzebowałem jakiś czas aby się przestawić z płaskich okolic na tamtejsze wzgórza a teraz to nie czuję różnicy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Od trzydziestu kilku lat po raz pierwszy od pół roku bez roweru... I żyję...

    Zdrowia, szczęścia, spokoju w Roku 2013 życzę...

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkiego Najlepszego w 2013 roku :)

    Pół roku bez roweru jak to przeżyć ;) Ja tylko zimą jestem w stanie to wytrzymać :D

    OdpowiedzUsuń

Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...