Blog poświęcony, przemyśleniom, okolicy, Czeladzi, Jurze, i wszystkiemu co tylko przyjdzie mi do głowy.
piątek, 13 września 2013
DCCVIII. Lwów
Lwów jest piękny, choć zaniedbany, choć poza kilkoma centralnymi placami widać brud i pęknięte ściany, choć większość kamienic i domów nie remontowano od czasów jak była tam Polska to ma w sobie coś. W Polsce na tyle spodobał mi się jedynie Kraków i Wrocław. I chodząc tamtejszymi uliczkami ma się żal, że nie jest już Polski, ale też że nie ma tego dawnego wielokulturowego Lwowa, którego ślady zostały, gdy na jednej ulicy jest kościół Katolicki, na innej Grekokatolicki, na innej Ormiański a na kolejnej prawosławny, a przecież przed wojną jeszcze sporą jego populację stanowili żydzi. Gdy mieszały się tam różne rasy i nacje i wiary jak w tyglu musiał być to faktycznie piękny Lwów i obejrzawszy go co prawda w jeden dzień tylko, rozumiem żal tych co tam mieszkami kiedyś, żal za polskim Lwowem. I gdy zapaliłem świeczkę w ormiańskim kościele pozostał gdzieś smutek za tym dawnym światem pomieszanych kultur, bo choć kilka osób o ormiańskim pochodzeniu tam było, to jednak pozostało ich mało. Szkoda, wielka szkoda, że Stalin franca wredna nie zostawił nam Lwowa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz