czwartek, 23 sierpnia 2012

CCCXXII. Spleen

Ostatnio mam straszną huśtawkę nastrojów. I w związku z tym powstało taki coś ;)

Szpila brudna  mózg przenika,
Jak wkuwasz ją w ciemienia bok,
Topór zaś w głowie miękko znika,
Gdy myśli czarne krążą w skok.

Wszystko przyjmuje kształt ponury,
I więdnie w polu kwiatu czar,
Świat się nie mieni szaro-bury,
Unosi się znad pola opar.

Wychodzą bestie, wilki, trupy,
Robactwo pełza, komar lata,
A na talerzu kawał kupy.
Znad cieni już nie widać świata.

Wilkołak wyje w nocnej ciszy,
Szukąc ofiar świat przemierza,
Choć go prócz ciebie nikt nie słyszy,
I niewiem gdzie ta bestia zmierza.

Demony krążą dookoła,
Zbliżają do mej szyi zęby,
Czy coś zatrzymać je tu zdoła,
Mają paskudne, wstrętne gęby.

Płomień nie pali, śnieg nie chłodzi,
Wiatru nie czuję, nie pachnie kwiat,
Wiruje, w dziwnym wirze brodzi,
Jakby na głowę sufit spadł.

Koszmary rodzą się w przestworzach,
Czy słusznie, któż to może wiedzieć,
Wychodzą gdzieś z odmętów morza,
By swe istnienie opowiedzieć.

Znad oczu półsnem ogarniętym,
Wstukuję palcem te litery,
Szkieletu słychać głos przeklęty ...
Idźcie wy mary do cholery!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...