Blog poświęcony, przemyśleniom, okolicy, Czeladzi, Jurze, i wszystkiemu co tylko przyjdzie mi do głowy.
czwartek, 7 sierpnia 2014
MXXII. Dlaczego człowiek umiera a zwierzę zdycha
Wydawałoby się, że im język dany więcej słów ma, tym lepiej, bo można nimi odcienie wszelakie tego, co w chwili danej powiedzieć pragniemy wyrazić. Wszak nie zawsze przecież tak się dzieje i nieraz słowa one są zbędne, a nawet uważam że i szkodliwe. Tak jest też i w naszym języku z określeniem śmierci. Nie wiem skąd wziął się w języku polskim taki dziwny obyczaj by o umieraniu człowieka mówiąc innego czasownika używać, niż w przypadku zwierząt. Jest to jakieś poczucie wyższości nad całą resztą świata przyrody, że mówimy, iż człowiek umarł a np. pies zdechł. Bardzo tego nie lubię i dlatego tam gdzie się da zwykłem mówić, że dane zwierzę zmarło, bo tego wymaga szacunek dla wszelkich istot żywych, na co też dowodem jest, że ani w łacińskim, ani w greckim języku z tego co mi wiadomo, nisi fallor, pomimo słów ich bogactwa, nie ma tam osobnych czasowników na oznaczenie śmierci człowieka i zwierzęcia. Co i niektórym nieraz przeszkadza i zwracają mi uwagę, że nie należy mówić, iż zwierzę zmarło - tylko zdechło, bo umrzeć jedynie człowiek może. Ja jednak, choć może maniera to dziwna, wole pozostać przy mym zwyczaju, i nie stawiać człowieka ponad wszelkimi żywymi istotami jako coś immamentnie wyższego, co różni się tak od człowieka jak istota żywa od rzeczy, że na koniec funkcjonowania swego - innego, specjalnego słowa potrzebuje. O wieleż lepiej związek z naturą i z wszelkimi żywymi istotami na ziemi podkreślając, dla każdej żywej istoty jednego słowa używać, na oznaczenie zakończenia jego żywotu, ita sentio, ita mihi videtur.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz