wtorek, 25 listopada 2014

MXC. ABRACADABRA

Nowa pływa Mago de Oz "Ilusia" podoba mi się w miarę. Jest na niej kilka ciekawych utworów, ale całościowo mam wrażenie, że bywały lepsze. Niemniej ABRACADABRA jest fajna.





Si has llego aquí
Si has sabia encontrar este sitio este lugar
No te eches a tras

Déjate guiar por mi voz y veras que los sueños se pueden cumplir

Solo as de olvidar todo cuanto aprendiste ayer
Solo as de dejar tu inocencia brotar

Si crees en mi yo haré que todo sea todo sea del mismo color que el de la eternidad

Si olvídate sonreír si olvidaste que una risa te puede curar
Del mal de la soledad
Ven y acércate volaremos a un mundo distinto a otra realidad

Solo has de llevar de equipaje sonrisas
Y por mapa tu tendrás solo imaginación

Dentro de ti se abrirán puertas
Lleva una brújula para encontrar risas

Somos de una lugar donde nadie nos puede encontrar
Ven despiértanos y no te arrepentirás
Los aplausos que tus nos des han de bastar
Para volver del mas allá

Somos de un tiempo de brujas y hadas
Somos los hijos de la rebelión
Los condenados por anhelar la libertad
Di abracadabra y nos tendrás

Somos de una lugar donde nadie nos puede encontrar
Ven despiértanos y no te arrepentirás
Los aplausos que tus nos des han de bastar
Para volver del mas allá

Somos de un tiempo de brujas y hadas
Somos los hijos de la rebelión
Los condenados por anhelar la libertad
Di abracadabra y nos tendrás



poniedziałek, 24 listopada 2014

MLXXXIX. Οταν θα με διαβαζεις

Musiałem to "ukraść" z fesja jak tylko zobaczyłem, bo jest śliczne, pelne tajemniczości i klimatu :)



Οταν θα με διαβαζεις,
θελω να με διαβαζεις στα σκοτεινα.
Θελω οι λεξεις που χαραξα στο χαρτι
να ξεδιπλωνονται σαν σκιες κατω απο το τρεμαμενο φως των κεριων.
Οταν θα με διαβαζεις,
θελω να γινεσαι κι εσυ ενα με το σκοταδι.
Να χανεσαι στα δυσδιακριτα μονοπατια
που χαραξα νυχτες και νυχτες πανω σε τσαλακωμενα χαρτια.
Για σενα...

niedziela, 23 listopada 2014

MLXXXVIII. La posada de muertos




Alza tu cerveza
Brinda por la libertad
Bebe y vente de fiesta
El infierno es este bar

Si has perdido el rumbo escúchame
Llegar a la meta no es vencer
Lo importante es el camino y en él
Caer, levantarse, insistir, aprender

Si has perdido un beso en un adiós
O huyes de un destino que te negó
La oportunidad de ser feliz
Ven con nosotros estamos aquí

En esta posada los muertos
Cuentan su vida y se ríen de quien
Estando vivo desea estar muerto
En el mas allá nunca dan de beber

Alza tu cerveza
Brinda por la libertad
Bebe y vente de fiesta
Y a la muerte emborráchala
Alza tu cerveza
Brinda por la libertad
Y que el cielo te espere
Pues el infierno es este bar

Si la noche es tan oscura que
Ni tus propias manos consigues ver
Ten seguro que amanecerá
Y mientras tanto te invito a mi bar

En mi taberna los muertos
Cuando amanece se van a infringir
Duros castigos y oscuros tormentos
A los que ni quieren ni dejan vivir

Alza tu cerveza
Brinda por la libertad
Bebe y vente de fiesta
Y a la muerte emborráchala
Alza tu cerveza
Brinda por la libertad
Y que el cielo te espere
Pues el infierno es este bar

Alza tu cerveza
Bebe y brinda por vivir
Juntemos nuestras copas
Esta noche es para ti

Alza tu cerveza
Brinda por la libertad
Bebe y vente de fiesta
Y a la muerte emborráchala

Alza tu cerveza
Brinda por la libertad
Y que el cielo te espere
Pues el infierno es este bar

piątek, 21 listopada 2014

MLXXXVII. Jesienne wzgórza

I znowu wyszedł mi wiersz w oniryczno, mglistym, dziwnym stylu, a wszystko dlatego, że na fejsie zobaczyłem zdjęcie olsztyńskiego zamku we mgle :D Uwielbiam mgłę, a zwłaszcza zamki we mgle :)
A blisko olsztyńskiego zamku są Sokole Góry, w których byłem wiele razy, a które według legend zamieszkują diabły i poniekąd, biorąc pod uwagę wszakże dużą dozę licentia poetica o tychże to górach jest mój wierszyk.

Gdy ziemia liści złotych ciężarem
Uginających się pod nóg naciskiem
Nie dzwonią krzaki owadów gwarem
Błyszczą na ziemi swoim połyskiem

Na horyzoncie wzgórza złociste
Pokryte buków lasem starym
Niebo nad nimi błyszczy gwiaździste
Pokrywa kolor oparem szarym

Nie lata jastrząb między drzewami
Nie kwitną wrzosu wrześniowe kwiaty
Widać gdzieś skały między bukami
Zaschniętych liści dywan bogaty

A diabły skaczą nocy godziną
Pomiędzy głazów załomem mrocznym
gardzą te biesy równą niziną
Skały forsują swym krokiem skocznym

I widać ślady wśród zgniłych liści
Widać jak pazur zęby przebija
Przeczą istnieniu racjonaliści
Głos ich rozsądku wkoło wywija

Lecz ślady dziwne widać na ścieżce
Odbite pośród mchu burej zieleni
Wpatrujcie oczy w ciemności jeszcze
To zobaczycie plamy czerwieni

I czy to jastrząb zagryzł tam szczura
Czy bestia z piekieł kogoś dopadła?
Coś przecież w dali po ziemi szura
A twarz przechodnia jak księżyc zbladła.

Mgła już zapada gdzieś nad górami
Nie widać nocą barwy jesieni
Szura za ścianą coś buciorami
Ziemia kolorem już się nie mieni





MLXXXVI. Rising sun

Rising sun - utwór Brunuch Ville Portugalskiego neizaleznego kompozytora muzyki fantazy.


czwartek, 20 listopada 2014

MLXXXV. ...

Jak tak czytam mój blog z ostatniego czasu a nawet z dłuższego okresu to tyle tu pisze o różnych ćwiczeniach, że można by pomyśleć, że sport to moja główna aktywność :D. A przecież na co dzień w zasadzie głównie zajmuje się działalnością umysłową. Niemniej poza czasem wyjątkowymi wpisami raczej przyjąłem założenie, aby nie pisać o sprawach dotyczących pracy na blogu, bo i po co? Prace lepiej robić a nie opisywać ją w blogowych wpisach. Blogowe zaś wpisy poświecić sprawom może nie przyjemniejszym, bo pracę swoją lubię i ona też mnie bawi, ale dającym od niej oderwanie i kierującym uwagę na inne tory.

MLXXXIV. Pompki z klaśnieciem

Odkąd nauczyłem się robić pompki z klaśnięciem stało się to jednym z bardzo lubianych prze mnie ćwiczeń. Bardzo dobrze ćwiczy siłę eksplozywną, a po pewnym ćwiczeniu łatwo się ich robi serie np. 10. 3-4 takie serie mają dobre działanie na mięśnie mam wrażenie, że większe niż znacznie większe ilości klasycznych pompek. Niemniej nie przepadam za robieniem pilometrycznych pompek na gołych rekach bo mnie wtedy dłonie bolą. Zawsze miałem dość wrażliwa skórę na rękach i wolę tego rodzaju ćwiczenia robić w rękawiczkach sportowych, podobnie jak zwis na drążku, itp.

środa, 19 listopada 2014

MLXXXIII. Rzeka

Miałem dzisiaj mocno sugestywny sen, po raz pierwszy od pewnego czasu bardzo dokładnie zapamiętany, Śniło mi się, że stałem na szczycie jakiegoś wzgórza, skały, góry podobnej do szczytów jakie są w Pieninach. Stałem na samym szczycie, była piękna pogoda, niebo błękitne po horyzont, świeciło słonce, krajobraz był bardzo ładny, wkoło rozciągały się górzyste pagórki, pola, wszystko skąpane w lekkim połyskującym słońcu. Dołem pomiędzy pagórkami powolnym nurtem płynęła rzeka, miała wolny i spokojny nurt, była jasna, przejrzysta, na jej dnie pomimo odległości - stałem na górze- widać było kamyki na dnie i żółty odcień piasku połyskujący przez błękitną toń. Wkoło krzątali się ludzie, przypominało mi to widok z jakichś XVII wiecznych niderlandzkich sztychów, piękny, cudny, zapierający dech w piersiach, olśniewający, oszałamiający.

Strasznie sugestywna była plastyka tego snu, którą pamiętam do tej chwili i to, że wszystko miało piękne kolory, błękit nieba, żółć piasku, kolory pól, czerwień kwitnących sadów na horyzoncie. Pamiętam je bardzo dobrze, jakbym widział je realnie a nie we śnie jedynie.

Najdziwniejsze było jednak dalej. W pewnym momencie wdałem się w rozmowę z osobą stojąca za mną, które nie widziałem w mym śnie, a tylko której głos dochodził z poza moich pleców, gdy ja patrzyłem na przejrzysty nurt rzeki (bo rzekę, czystą i połyskująca żółtym piaskiem pamiętam najlepiej). Wdałem się więc w rozmowę na temat tego co to jest za kraina. Nie pamiętam już jaką krainę ja powiedziałem, ale postać za mną stwierdziła, że się mylę i że jest to Francja. Zastanawia mnie czemu akurat Francja bo ani języka nie znam, ani poza przeczytaniem swego czasu jakichś książek o francuskiej historii, nigdy jakoś wielce nie byłem nią zainteresowany. Czy to piosenki Indili po francusku wpłynęły na moją podświadomość?, XV wieczny francuski gotyk flamboyant, widoki jak z godzinek księcia de Berry? symbol czegoś całkiem innego?

wtorek, 18 listopada 2014

MLXXXII. Lewa ręka

Nauczenie się żonglowania miało u mnie znaczny wpływ zwłaszcza na sprawność lewej ręki. Jak zacząłem to robić to nawet wygodne podrzucanie jednej piłki w lewej ręce było problematyczne, a obecnie mogę żaglować lewą ręką dwiema chodzą po mieszkaniu. Zaobserwowałem też pewien efekt uboczny. Jako osoba praworęczna nigdy nie umiałem pisać lewą ręką i próba napisania choćby jednej litery zwykle wychodziła mi marnie. Okazało się, że po wyćwiczeniu lewej ręki w żonglerce znacznie lepiej przychodzi mi też pisanie lewą ręką. Bez większych problemów mogę pisać nią wyrazy, a nawet przy pewnym wysiłku całe zdania. Owszem jest to wolniejsze i mniej czytelne niż  prawą (o ile przy moim ogólnie bardzo brzydkim piśmie może istnieć taka kategoria jak napisać coś mniej czytelnie :P) niemniej sam fakt, że to wychodzi jest zastanawiający.

niedziela, 16 listopada 2014

MLXXXI. PiYo core

Program core z PiYo, do którego dziś doszedłem trochę mnie rozczarował. Niby miał być na brzuch a ćwiczenia były jakieś lekkie i trochę proste, ćwiczyłem znacznie trudniejsze zestawy na mięśnie brzucha. Z dotychczasowych filmików najbardziej podoba mi się sweat - jedyny, który jakoś podnosi mi tętno, bo przy pozostałych to jak się po 1,5 tygodnia przyzwyczaiłem to mi oscyluje wokół 100-102 średniej, czyli zupełnego luzu. Niemniej pomimo zbytniej prostoty core cały program mi się podoba, choć czasem coś do niego dokładam na koniec.

sobota, 15 listopada 2014

MLXXX. ...

Okazuje się, że w najbliższych tygodniach odwiedzę dwukrotnie Warszawę i raz Wrocław. Warszawy nigdy specjalnie nie lubił, ale Wrocław podobał mi się ze wszystkich polskich miast na drugim miejscu po Krakowie, więc chętnie go odwiedzę, zwłaszcza że sprawy które mam do załatwienia są przy samym rynku, to będzie sympatycznie odwiedzić wrocławski rynek ponownie po kilku latach.

środa, 12 listopada 2014

MLXXIX. Czy studia muszą ułatwiać znalezienie pracy?

Niby zawsze wiedziałem, że współczesna koncepcja, że wszyscy mogą mieć wyższe wykształcenie to droga do samozagłady cywilizacyjnej. Bo przecież wszyscy nie mogą być wykształceni i liczyć, że będą wykonywać "lepsze" prace. To jak z odwiecznym marzeniem o raju w którym wszyscy są równi i mają po równo. Raju który wszędzie, gdzie go próbowano zrealizować doprowadzał do piekła obozów pracy i kuli wystrzelonej w tył głowy. Bo tylko kula powoduje, że ludzie stają się równi, równi w obliczu śmierci.
Wszyscy przecież nie mogą być bogaci, bo "bogactwo" to rzecz względna i jest się bogatym tylko dlatego, że istnieją "biedni". Wszyscy bogaci, to to samo co wszyscy biedni.

Niby zawsze to wiedziałem, ale jednak gdzieś tam tliła się we mnie wiara, trochę wbrew logice, że np. wzrost poziomów edukacji, to jest jakiś postęp cywilizacyjny. Zresztą całe nasze media lansują koncepcje, w sumie w mniejszym czy większym stopniu sprawdzając się jak dotąd w Europie, że czym wyższy poziom wykształcenia, tym mniejsze współczynniki bezrobocia.

Tymczasem wcale tak nie musi być, i rozwijające się azjatyckie giganty, które uwierzyły w ta mrzonkę, że wszyscy mogą być wykształceni dziś spotkały się ze zjawiskiem, które chyba po raz pierwszy na świecie wystąpiło na taką skalę. Otóż w szybko rozwijających się Chinach i Indiach zaczęto zwiększać na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat odsetek osób podejmujących studia. I co się okazało. Otóż obecnie w China odsetek osób bezrobotnych wśród osób po studiach wynosi 15,4%, podczas gdy ten sam odsetek wśród osób z wykształceniem zawodowym wynosi zaledwie 4% - prawie czterokrotnie mniej. Podobna sytuacja zaczyna być w Indiach.

Z ekonomii wynika, że drogi jest zasób który jest rzadki. W sytuacji, w której wykształcona zaczyna być większość, przestaje być to poza specyficznymi kierunkami zasób rzadki. Ciekawy jestem, czy i u nas dojdzie do takiej paradoksalnej, ale poniekąd z ekonomicznego punktu widzenia dość logicznej sytuacji jak w Chinach.

wtorek, 11 listopada 2014

MLXXVIII. Listopadowe skały

Byłem dziś na spacerze, ponad 12km po Jurze. Listopadowa porą wiele miejsc, latem mających średni urok staje się bardzo piękne, z uwagi na brak liści na drzewach i specyficzny skałkowy klimat. Zwłaszcza śliczny jest prawie dwukilometrowy odcinek w głębokim lesie, mało uczęszczany dojścia do Ostrężnika. Nawet latem ciężko tam kogoś spotkać, z już o takiej porze, mimo iż w samym Ostrężniku i okolicach, z uwagi na święto było sporo osób, nie było żywej duszy.

Dziki i pusty las, szeleszczące liście na ścieżce, ponad centymetrowej grubości warstwa pokrywające całą ziemie i mieniące się wszelkimi barwami tęczy. I piękne skały, latem ukryte wśród liści a teraz w dzikim lesie widoczne jak na dłoni, są ich dziesiątki, mające po kilkanaście kilkadziesiąt metrów wysokości. Usiane są nimi jary, i wzgórza. Ponieważ rosną w lesie wiele pokrytych jest głębokim mocno zielonym mchem jak warstwą gęstego puchu. Idąc samemu przez taki las ma się wrażenie jakiejś nierzeczywistości pobytu w fantastycznej krainie z pogranicza jawy i snu. Gdyby jeszcze przyszła mgła, której dziś nie było, miałoby się wrażenie, że zaraz z zza jakiejś że skał wychynie jakowaś bestia, aby do gardła skoczyć. Skrzypienie zaś nóg na złoto-żółtych liściach słychać zewsząd i już nie wiadomo, czy to tylko nogi własne o wygięte liści kawałki skrzypią, czy to ktoś lub coś idzie za mną bacznie obserwując, i choć wyginając głowę w tył tylko szarobury las i gesty mech na skałach widać, to słysząc stóp szelest nie wiadomo tak do końca, czy za tą skałą coś tam w dali się nie czai, gotowe w każdej chwili tego, co tam wędruje zaatakować. A że wędrowiec powrócił i słowa te pisze to przecież jeszcze nie znaczy, ze nic tam nie było, może po prostu za niesmacznego go uznawszy postanowiło na lepszy łup poczekać. Kto wie.

poniedziałek, 10 listopada 2014

MLXXVII. Lubomir

Po tym jak któryś raz tej jesieni, albo nie mogliśmy zgrać terminów, albo po ich zgraniu coś wypadało i nie mogliśmy dzisiaj iść na Lubomira, zastanawiam się czy nad tą górą nie wisi jakieś fatum i może nie powinienem tam próbować się dostać. Co prawda miałbym zaliczony kolejny szczyt do Korony Gór Polskich, ale że to w zasadzie kolega robi tą Koronę, a ja chodzę do towarzystwa, to nie wiem. W każdym razie po tym jak któryś raz z kolei coś nie zagrało, aby tam iść zacząłem się nad tym serio zastanawiać, czy coś mnie nie odciąga od tej góry :D

niedziela, 9 listopada 2014

MLXXVI. Gwiazdy

Gwiazdy

Nocne gwiazdy lśnią, śpiewają
Gdy na niebie ciemnym wstają
Białe krople w czarnej toni
Przez kosmosu mrok je goni

Ułożone na kształt kuszy
Która mury strzałem kruszy
Ułożone w wyobraźni
Gdzieś zamknięte w szarej jaźni

Platon mówił, że śpiewają
Wie ktoś jakie głosy mają?
Może to świerszcz w polu tyka
Czy niebieskich sfer muzyka

W czarnej toni dziś pomyka
Falą pędzi, skacze, bryka
Świt nadchodzi, gwiazdy gasną
Jak gałązki w ogniu trzasną

I już jasność mrok wygoni
Gwiazdy widzieć nam zabroni
Mrok gdzieś kusi, wabi duszę
Nocy nowej ujrzeć muszę

 Jak tam świecą gdzieś w oddali
Jak ich ogień czuję pali
Jak ich blask wypala oczy
Gdy za blisko ktoś je zoczy



MLXXV. The Wolf and the Moon






sobota, 8 listopada 2014

MLXXIV. PiYo

Ponieważ nie wytrzymałem póki co T25 Focus (do dziś nie wiem czemu, czy to trening, czy jakiś wirus miałem wtedy, dziwna sprawa to była), to przerzuciłem się na spokojniejszy trening.  PiYo - czyli połączenie Pilates z yogą,  początkowo filmiki proste po 20 minut potem dłuższe 30-40 i o rosnącej trudności  Zrobiłem na razie 5 dni i idzie dobrze, mięśnie bolą ale tylko trochę i żadnych dziwnych efektów na sobie nie obserwuję :D Trening jest na rozciągnięcie organizmu i nabranie ogólnej sprawności i będę go próbował zrobić w miarę cały a potem zabrać się dopiero za inny.

http://www.beachbody.com/product/fitness_programs/piyo-workout.do

Jak na razie nawet cardio z tego było spokojne bo miałem na nim tętno średnie 125 co jak na cardio jest dość niskie. W czasie pierwszych trzech filmików jakie wyrobiłem:

Lower Body
Upper Body
Sweat

wychodzi ze mnie brak wcześniejszych ćwiczeń według jakiegoś programu. Od 4 lad odkąd do jazdy na rowerze dołożyłem ćwiczenia zimowe prawie zawsze robiłem to bezładnie nie trzymając się żadnego programu, co mi przyszło akurat do głowy. Przez co niektóre mięśnie mam bardzo dobrze wyćwiczone i ćwiczenia przychodzą mi z łatwości - np. pompki, czy pompki na tricepsach, a zaraz potem pozornie prosta pozycja z uniesioną dziwnie nogą powoduje, że mi drżą wszystkie mięśnie a tętno podskakuje na 150.

piątek, 7 listopada 2014

MLXXIII. Bachata

W tym roku zaliczam kurs kolejnych tańców - tym razem to salsa kolumbijska i bachata. Tym razem w większym wymiarze godzinowym bo 3h w tygodniu a czasem więcej. Zwłaszcza bachata jest fajna, bo się ją prościej tańczy, przynajmniej krok podstawowy jest prostszy. Salsa natomiast z kombinacją szybkich i wolnych kroków miesza się mocno zwłaszcza przy bardziej skomplikowanych kombinacjach. Ogólnie w ostatnich latach dość mocno polubiłem tańczenie, najpierw byłem do tego sceptyczny, a teraz widzi mi się to fajną zabawą.
Choć ciągle mam największy problem z czuciem rytmu, co zawsze z trudem mi wychodziło. Niemniej mam wrażenie, że jest z tym lepiej niż kiedyś. W tym kursie poza fajnym prowadzeniem podoba mi się, że trwa więcej godzi w tygodniu, bo 1h częsta przy typowych kursach to trochę mało i nie ćwicząc po tygodniu, a nie mówiąc już jak zrobi się dłuższą przerwę, ciężko jest znowu się wdrożyć i ciężko jest wszystko przećwiczyć.

poniedziałek, 3 listopada 2014

MLXX. ...

Nie powiem, aby mnie to zachwycało, ale póki co jednak treningi typu Focus T25 są dla mnie za ciężkie. Po dwóch ostatnich dniach wczoraj wieczorem dostałem temperatury i póki co dam sobie z tym spokój choć może za jakiś czas wrócę. Albo przemęczenie, albo jakieś zawianie bo kaloryfery mało grzeją.

Wszędzie gdzie czytałem o tym treningu pisało, że zwłaszcza pierwsze treningi są na nogi, mogą bolec od nich kolana i ogólnie całe nogi. Kolana nie bolą mnie nic, nogi trochę ale mało, w zasadzie bez większych zakwasów, natomiast u mnie zadziałało to na mięśnie klatki piersiowej i tylną górną część pleców. W tych mięśniach boli mnie dosłownie wszystko, zarówno przy oddychaniu, jak i gdy siedzę, odwracam się itp. Masakra, muszę mieć słabe mięśnie pleców, że ćwiczenia na nogi :D spowodowały mi w nich takie zakwasy.


niedziela, 2 listopada 2014

MLXIX. Kondycja

Po zrobieniu dwóch treningów T25 naszła mnie taka myśl, że większość moich znajomych, przekonanych o mojej nie wiadomo jakiej kondycji, której nie mam, byłaby zaskoczona widząc mnie jak ledwo trzymam się na nogach przy Speed 1.0, i nie jestem już w stanie podnosić nóg i skakać z rytmem filmu, a przecież to najprostszy miesiąc najprostszego programu opracowanego przez Shauna T. Tymczasem pobieżne przejrzenie różnych blogów pokazuje, że są ludzie, którzy robią bez problemu Insanity i jeszcze tego dnia idą np. biegać.

Zamiast górskiej kozicy wylazł ze mnie świstak ;)
Choć to może i dobrze przynajmniej jest nad czym pracować :) Rowerem zbudowałem zdolność do bardzo długotrwałego, wielogodzinnego wysiłku o średniej intensywności, na poziomie tętna 130-160. Teraz czas na trening krótszych, ale ekstremalnie intensywnych ćwiczeń.

MLXVIII. FOCUS T25

Od wczoraj zacząłem program treningowy Focus T25 z Shaunem T., nieco lżejszą, odchudzoną, przynajmniej czasowo (trening trwa 25minut) wersję słynnego Insanity. Na Insanity 2 lata temu poległem - 1 godziny aż tak intensywnego treningu mój organizm nie był w stanie znieść, ale T25 jest krótsze, a i moja kondycja jest lepsza niż wcześniej.

Program jest fajnie zrobiony, szybki, nie ma nudy, ćwiczenia następują bezpośrednio po sobie, wręcz niema chwili do namysłu (to czasem przeszkadza, bo ciężko nieraz uchwycić technikę przy bardziej skomplikowanych ćwiczeniach, chyba muszę sobie to najpierw obejrzeć i zobaczyć technikę i przećwiczyć a dopiero potem przejść do treningu). Oba dni miałem tętno jak przy bieganiu a pot lał się strumieniami po podłodze, dosłownie mata była mokra Oba zestawy ćwiczeń Cardio i Speed 1.0 były bardzo szybkie, pełne wyskoków, męczące dla nóg. Dziś musiałem zrobić ze 2 przerwy po 20 sekund bo już nie wyrabiałem ze skakaniem i podnoszeniem nóg.

Trening ma dobre opinie więc myślę, ze warto go robić. Choć moim celem jest raczej dalsza poprawa kondycji, sprawności mięśni i gibkości. Chudnąć nie bardzo mam z czego i nawet bym nie chciał. Teoretycznie mógłbym jeszcze poprawić stosunek tłuszczu do mięśni, ale i tak w zasadzie mój wskaźnik zawartości tłuszczu na poziomie 14,1-14,4 jest w zasadzie bardzo dobry, ale fajnie byłby zejść do 12% bez zmniejszania wagi.

sobota, 1 listopada 2014

MLXVII. Żeglarski czardasz

Co prawda pływanie jest jednym ze sportów, które nigdy nie uprawiałem i wątpię, abym uprawiał bo nie lubię wody, jest za mokra ;), ale piosenki żeglarskie są fajne.


Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...