piątek, 31 października 2014

MLXVI. Wierszyk Hellowinowy

Wierszyk Hellowinowy ;)

Kogo w wieczór ten przeraża
Trupia woń, gdzieś od cmentarza
Gdy za oknem noc zapada
I deszcz w szyby lekko pada

Gdy wychodzą ze swej nory
Duchy, zjawy i potwory
By pożerać przechodzących
Ludzi wkoło dziś pędzących

Ten na jawie w sny swe wierzy
Myśli że śmierć zęby szczerzy
Gdy to tylko mur zmurszały
I wiszące gdzieś szpargały


wtorek, 28 października 2014

MLXV. Podsumowanie sezonu rowerowego

Jako, że nie wierzę bym jeszcze w tym roku wybrał się na rower, bo poniżej plus 15-16 w cieniu nie lubię jeździć, czas na małe podsumowanie. Nie udało mi się co prawda pobić zeszłorocznego rekordu jazdy w jeden dzień - nawet do niego nie podeszłem, bo w lipcu gdzie to najlepiej wychodzi, jeździłem tyle, że zacząłem być przetrenowany i nie miało sensu aż tak zaszaleć, bo mogłoby się źle skończyć.

Udały się pobić dwa duże rekordy:
- suma przejechanych kilometrów w roku 6185 - najlepszy wynik jaki kiedykolwiek zrobiłem
- w lipcu przejechałem 1683 km, czym poprawiłem o prawie 50km rekord miesięczny z poprzedniego roku

Najbardziej rozczarował mnie sierpień - i pogodą i moją formą, po lipcu byłem mocno wyczerpany i jeździło mi się gorzej.

Biorąc wszystko pod uwagę jestem bardzo zadowolony, ale liczę, że kiedyś jeszcze te 160km w jeden dzień pobiję :D

Wykres moich jazd z podziałem na miesiące wygląda tak:


MLXIV. Interwaly

Przebiegłem dziś prawie 16 km w 1,5 godziny interwałami 3min biegu i 1 min chodu. Nie było źle, wzrosły mi również prędkości, prawie żadnego interwału biegowego nie przebiegłem z prędkością mniejsza niż 10km/h. Dużo brakuje do stanu z którego byłbym zadowolony, ale z każdym biegiem widać wyraźny postęp. Cel jest taki, aby z każdym biegiem zwiększać interwał biegowy o 1 min. Ciągle przy bieganiu mam dużo wyższe tętno niż na rowerze, a z wydłużaniem interwałów biegowych rośnie mi średnie tętno.


poniedziałek, 27 października 2014

MLXIII. Gliwice

Jak się przesuwa przystanek autobusowy warto by coś napisać na nim na ten temat. A nie że stoję sobie i spokojnie czekam na autobus a ten przejeżdża i nie zatrzymuje się na nim :/ Próbowałem go dogonić, ale wytrzymałem tylko połowę trasy do następnego przystanku. Niemniej jakim trzeba być głąbem, aby bez żadnej informacji przestawiac sobie przystanki z powodu remontu nawierzchni. Nie każdy jest z Gliwic i o tym wie. Władze Gliwic mają dziś u mnie wielki minus.

niedziela, 26 października 2014

MLXII. Ułan

Nigdy tego nie słyszałem, a jest świetne. Poza "Nauka to jest wymysł diabli" :) z czym się kompletnie nie zgadzam, chyba, że sam jestem diabłem ;)



Ułan

Niech w księgach wiedzy szpera rabin
Nauka to jest wymysł diabli
Mądrością moją jest karabin, karabin
I klinga ukochanej szabli
Nie dbam o szarżę i o gwiazdki
Co kiedyś mi przystroją kołnierz
Wy piszcie klechdy i powiastki, powiastki
Ja biję się jak musi żołnierz
Nie tęsknię do kawiarni gwarnej
Gdzie mieszka banda dziwolągów
Gardzę zapachem buduarów, buduarów
Gdzie para psoci wśród szezlongów
Nie nęcą mnie zalety babin
Kobieta zdradną, niech ją diabli
Kochanką moją jest karabin, karabin
I klinga ukochanej szabli
Nie jeden wróg miał na mnie chrapkę
A teraz jęczy w piekle na dnie
Ze śmiercią igram w ciuciubabkę, ciuciubabkę
Więc może wkrótce mnie dopadnie
Niech ksiądz mnie grzebie albo rabin
Żołnierza się nie czepią diabli
Lecz w grób połóżcie mi karabin, karabin
I klingę ukochanej szabli

piątek, 24 października 2014

MLXI. Sny

W ostatnim tygodniu potwierdziły się kolejny raz moje teorie o snach. Awarię dysku twardego poprzedzał dwa dni wcześniej sen o rozdartej kurtce, a znów opisany tu sen o pewnym białym zwierzęciu zapowiadał dla odmiany dobre wydarzenie i udanie się pewnego planu zawodowego.

MLX. Czy jestem czlowiekiem ;)

Zadziwiające jak wiele ludzi, których znam w różnych okolicznościach nazwało mnie, całkowicie niezależnie cyborgiem :D Faktem jest, że po rowerze nabrałem ogromnej wytrzymałości, ale moim zdaniem jeszcze dużo mi brakuje do formy jaką chciałbym mieć. W takim razie zastanawiam się czy to ja mam dziwnych znajomych, czy faktycznie jest we mnie coś nieludzkiego, jakiś pierwiastek diabelskich mocy :D
"Kim ty naprawdę jesteś - jakimś cyborgiem?", aby zacytować jedną z ostatnich wypowiedzi pewnej znajomej ;)

Sam się czasem zastanawiam kim naprawdę jestem - człowiekiem zawieszonym między tytułami a poczuciem młodości i chęcią zabawy, poważnym i szurniętym, zawieszonym między żelaznym dążeniem do celu a bujaniem w obłokach z pogranicza jawy i mglistych mar, zimnym racjonalistą wierzącym w sny, o ile wiem co robię, wiem gdzie chcę dojść, przynajmniej w sprawach zawodowych, i zwykle wiem co robię, to doprawdy sam czasem nie wiem kim faktycznie jestem.

MLIX. Żonglowanie

Zabawa w żonglowanie, choć nie robię tego codziennie też jest fajna, doszedłem do w miarę bezproblemowego robienia triku z przerzutem pod prawą nogą, a i pod lewą, choć na razie z pewnym trudem przerzucam. Lewą ręką żongluję bez problemu dwoma piłkami - to było początkowo dla mnie bardzo trudne z uwagi na słabość lewej ręki - może mi się od tego jakoś prawa półkula mózgu wytrenuje lepiej ;) Jedynie na razie nie jestem w stanie dojść do żonglerki czterema piłkami :/

czwartek, 23 października 2014

MLVIII. Licznik

W awarii twardego dysku przepadło mi wiele fajnych rzeczy w tym wszystkie moje zdjęcia z ostatnich lat poza tymi co były na Picassie :( Pocieszeniem jest uratowanie w różnych kopiach prawie całej dokumentacji związanej z praca i jak się okazało całej dokumentacji rowerowej, gdyż o czym nie wiedziałem program robił sobie kopie bezpieczeństwa na serwerze. W ten sposób okazało się ostatecznie, ze 4 lata zapisanych jazd ocalały, co ucieszyło mnie bardzo :)

środa, 22 października 2014

MLVII. Somnus de ... alba

Hodie per fenestram ovem vel capream (non possum recte dicere)  albam videre somniavi. Spectavi eam et digito monstravi. Erat albissima et parva.

wtorek, 21 października 2014

MLVI. Tygrys - William Blake

Wiersz Wiliama Blake o tygrysie. W tłumaczeniu Macieja Frońskiego.

Tygrys

Tygrys! Tygrys! Jasno płoniesz
W nocnych lasów ciemnej toni, 
Nieśmiertelne jakież oko 
Twą symetrię mogło począć? 

W jakiej głębi, nieb przeźroczu
Płonął ogień twoich oczu? 
Jakich skrzydeł się nie lękał? 
Jaka ogień skradła ręka? 

Jaką siłą i sposobem
Twego serca zwarto obieg, 
Aby w piersi bić poczęło? 
Jakich strasznych rąk to dzieło? 

Jaki łańcuch? Jakie młoty
Twego mózgu kuły sploty? 
Jaki kowal, w jakiej kuźni 
Śmiał nań cęgów zewrzeć uścisk? 

Gdy się gwiazdy skier pozbyły,
Łzami Niebo napoiły, 
Czy uśmiechnął się do siebie? 
Jak Baranka stworzył ciebie? 

Tygrys! Tygrys! Jasno płoniesz
W nocnych lasów ciemnej toni, 
Nieśmiertelne jakież oko 
Twą symetrię śmiało począć?




niedziela, 19 października 2014

MLV. ...

Wiedziałem, że jak wszystko o może wychodzi jedno po drugim, to musi się coś zepsuć. I tak przyjeżdżam do domu a tu mój zewnętrzny twardy z wszystkimi danymi, których nie zawsze mam kopie (dużo niby kopii mam ale tak porozwalane po kompach, tabletach, pen drivach, że to totalny burdel :D)  totalna masakra, dawno nic mnie tak nie wkurzyło :( Wszystkie moje zdjęcia, których nie mam drugiej kopii :/ wszystkie moje maile, jak się tego nie uda odzyskać będzie źle.

sobota, 18 października 2014

MLIV. Bieganie III

Dziś wreszcie biegło mi się dobrze, bez żadnych problemów, z większymi interwałami - 2min biegu, 1min chodu. W 1,5 godziny przebiegłem 14,5 km czyli prawie kilometr więcej niż poprzednio. Interwały będę robił jak zalecają na stronach biegowych stopniowo zwiększając czas biegu, ale w większej ilości. Mam wrażanie, że te treningi są opisane pod osoby, które uprawiały mało sportu, a ja o ile nigdy nie biegałem, poprzez rower mam od lat do czynienia z typową wytrzymalościówką, wiec marszobieg nawet długi nie robi na mnie wrażenia. Dziś po 1,5 godzinie byłem jedynie w niewielkim stopniu zmęczony i pewnie mógłbym spokojnie jeszcze ze 2 godziny to robić. Ale że bardziej moim celem jest wydłużanie biegu by dojść najlepiej do 30 min ciągłego biegu, to powstrzymałem się przed wydłużaniem ćwiczeń. Obawiam sie jedynie, że przyjdzie zima i będę musiał bieganie odłożyć do wiosny.

czwartek, 16 października 2014

MLIII. Хуторянка

Może trochę banalne i głupawe, ale i tak fajne i mało znane :)



Хуторянка

Слышу старой песни мотив,
Что сама напевала не раз,
И глаза закрываю на миг, забыв,
Что я городская сейчас.
Эта песня, синий простор,
Край родимый напомнила мне
И девчонку ту, что с недавних пор
Часто вижу я во сне.

ПРИПЕВ:
Хуто-хуторянка, девчоночка-смуглянка.
Мне бы хоть разок, всего лишь на чуток
В мою весну на хуторок.
(2 раза)

Медом дышит лунная ночь.
Редкий свет из окошек домов.
И так хочется снова сорваться прочь
В сиреневый рай садов.
Чтобы кругом опять голова
И слова как хмельное вино,
Чтобы ночь была - не расти трава,
Любишь, губишь, все равно.

ПРИПЕВ:
Хуто-хуторянка, девчоночка-смуглянка.
Мне бы хоть разок, всего лишь на чуток
В мою весну на хуторок.
(4 раза)

Хуто-хуторянка, девчонка-молдаванка.
Мне бы хоть разок всего лишь на чуток
В мою весну на хуторок
Мне бы хоть разок всего лишь на чуток
В мою весну на хуторок
В мою весну на хуторок

poniedziałek, 13 października 2014

MLII. Słoneczna jesień

Ależ piękna jesień póki co jest tego roku. Nie pamiętam, aby w październiku była pogoda  jak latem, aby wieczorem można chodzić w krótkim rękawku. To jest niesamowite. W czasie trzech wyjazdów jakie odbyłem we wrześniu/październiku zawsze była przepiękna pogoda, czyżbym był magnesem przyciągającym dobra pogodę ;) W Ustroniu trudno było mi uwierzyć, ze wieczorową porą chodziłem po mieście w krótkim rękawku jak latem i było mi ciepło. Dzisiaj na rowerze było równie pięknie. Uwielbiam taką pogodę, słońce jest pokarmem dla mej duszy, wtedy wszystko mi się chce. Oby jeszcze końcówka października była ładna to może uda się kolejny wypad w góry.

Promienie słońca jesiennego
Dnia  choć krótkiego -  promiennego
Świat ogarniają, złocą się liście
Maluje barwę zamaszyście

Tych co na ziemie opadają
Bo tylko roczny żywot mają
Brązem, różem, złotym kolorem
Stopy skrzypią liści rumorem

Zapach lata  porą  jesienną
Powietrze mruga aurą zmienną
Choć rankiem mgła jak mleko biała
W mym oknie zjawy kształtem stała

Południe błękitem nieba wionie
W żółtych pomrokach ziemia tonie
I tylko kwiatów brak kwitnących
I czerwień liści gdzieś płonących

Daje nam odczuć, że to nie wiosna
Lecz idzie zima bezlitosna
By pokryć wszystko białym szronem
Jak przed cholerą gród kordonem

Lecz nawet gdy późno już dnieje
To trzeba zawsze mieć nadzieje
Że zima pójdzie w inne kraje
Nam zostawiając zielone gaje



niedziela, 12 października 2014

MLI. ...

To, że wygraliśmy z Niemcami jest naprawdę piękne :):):) Najpierw w siatkę, teraz w piłkę, nareszcie, nareszcie, nareszcie!

ML. Po co ćwiczyć

W ćwiczeniach najlepsze jest poczucie stawania się coraz lepszym, euforia i pewne jak to nazywają "poczucie niezniszczalności" jakie uzyskuje się na rowerze, idąc w górach czy biegając i endorfiny. Reszta jest tylko ewentualnym skutkiem ubocznym.

MXLIX. Postępy w bieganiu

Zdziwiłem się jak szybko mój organizm poczynił postępy w bieganiu. Pierwszy raz miałem gigantyczne zakwasy, kolkę podczas biegu itp. Wczoraj wybrałem się znowu na pobieganie, zrobiłem ponad 13km w 1,5 godziny (1h biegu 30min chodu w interwałach 1min biegu 30sek chodu) i tym razem było inaczej, żadnej kolki, dobrze się biegło a dziś zakwasy wprawdzie są, ale nieporównywalnie mniejsze. Jeśli chodzi o bieganie jest wiec lepiej, niż się spodziewałem :)

MXLVIII. Równica i Czantoria

Ostatnie kilka dni spędziłem na wyjeździe do Ustronia. Byłem tam zajęty innymi rzeczami, więc czasu na pochodzenie po górach było niewiele, ale i tak dałem radę zaliczyć Równicę przed śniadaniem i górną stację kolejki na Czantorię po południu w 2 godziny, które miałem. Zwłaszcza na Czantorię szło mi się rewelacyjnie, bo wszedłem tam od dolnej stacji kolejki w 28 minut, a według tabliczek idzie się tam 1,5 godziny (według mojej mapy nawet 1h 40min). A mogłem iść nawet jeszcze szybciej bo miałem spore zapasy siły. Nie wiem kto ustala te czasy, bo nawet nie biegłem, ani nie szedłem jakoś ekstremalnie szybko, po prostu miarowo maszerowałem pod górę bez ani jednej przerwy i tym sposobem wyszło mi te 28 minut.

Gdy dostałem się na górę była 6 po południu i zaczynało lekko szarzeć. Stałem tam prawie pięć minut, nie aby odpocząć ale toczyłem wewnętrzną walkę z sobą, czy iśc na sam szczyt Czantorii, czasowo bym się wyrobił i kusiło mnie tak bardzo jakby tam był jakiś magnes, i jakiś głos stamtąd wołał, choć!, pokaż, że dasz radę! Potrzebowałem na to max 30 minut, ale jednak musiałbym potem schodzić po stoku z górnej stacji kolejki po ciemku, a tam jest mocno stromo i kamieniście, a ja nie miałem żadnej latarki. Nie wiem do dziś, czy dobrze, ale rozsądek wygrał i jednak poszedłem w dół :( Było fajnie, ale pozostał jednak jakiś żal w sercu, że stchórzyłem i nie odważyłem się iść po ciemku. Ale nic, główny szczyt Czantoii musi zaczekać, może innym razem. Zresztą byłem tam nie raz.

środa, 8 października 2014

MXLVII. Serwus, siostrzyczko

Ładna rosyjska piosenka o wojnie w Afganistanie. Tylko Rosjaninie są w stanie tworzyć takie cudne piosenki.


Привет сестренка

Привет сестренка моя родная ну как дела
Зима дороги домой наверно путь замела
А звезды падают над Кандагаром в лучах зори
Ты только маме что я в афгане не говори

Сейчас суббота белье почищу и черт с войной
Здесь пахнет потом здесь спят парнишки был трудный бой
С дружком Олегом, что он вернется, держу пари
Ты только маме что я в афгане не говори

Своей сестренке я шлю горячий большой привет
Скажи пусть пишет давно из дома уж писем нет
А если спросят о чем пишу я ну чтож соври
Ты только маме что я в афгане не говори

Привет сестренка моя родная ну как дела
Зима дороги домой наверно путь замела
А звезды падают над Кандагаром в лучах зори
Ты только маме что я в афгане не говори

MXLVI. BIeganie uwagi

Tak jak się spodziewałem brak wprawy w bieganiu spowodował u mnie duże zakwasy. Nic w tym jednak dziwnego biorąc pod uwagę, że poza zbieganiem z góry, w zasadzie nigdy nie biegałem na dłuższych dystansach, nawet w czasach podstawowej czy średniej szkoły. Patrząc w ten sposób to było nieźle, i choć póki co nie mogłem kontynuować w ostatnich dniach i musiałem wrócić do roweru (to jest ciekawa sprawa, że choć mięśnie od biegania bolały mnie, że ledwo schodziwszy schodów, jak tylko wsiadłem na rower byłem w stanie jechać bez większych problemów). Mam też wrażenie, że mięśnie, które bolały mnie po chodzeniu w górach we wrześniu to te same co bolą mnie po bieganiu. Chyba właśnie tego rodzaju wysiłku mi brakowało. Jeśli pogoda i czas pozwolą muszę do tego wrócić i zwłaszcza od przyszłego roku spróbować dołożyć trochę biegania do jazdy rowerem.

sobota, 4 października 2014

MXLV. Bieganie

Może nie idę tak daleko, że postanowiłem zmienić mój ulubiony sport :), ale chcę spróbować czegoś innego poza rowerem, choćby dla uzupełnienia. Z tego powodu poszedłem dziś pobiegać, na razie nie ciągłym biegiem, jako, ze nigdy wiele nie biegałem i pewnie na to byłbym nieprzystosowany, ale marszobiegiem - 1min biegu, 30 sekund chodu i tak przez około 30-40 minut. Dokładnego dystansu nie znam, ale trochę przebiegłem, pewnie był to jeden z dłuższych biegów w mym życiu, nie licząc biegania po górach ale to trochę inna rzecz, i zawsze to też jednak był marszobieg.

Z roweru nie zrezygnuję, ale trzeba będzie wybrać się częściej na pobieganie. Zawsze to coś nowego. Dodatkowo mam jeszcze taką motywację, że w czasach podstawówki twierdzili mi wszyscy, że ponieważ mam astmę (znaczy wtedy miałem) to nigdy nie będę mógł biegać. Fajnie byłoby zadać kłam kolejnej, chyba jednej z ostatnich kwestii, które ktoś kiedyś powiedział, że nigdy nie uda mi się zrobić, jak to zrobiłem z większością innych (że nigdy nie będę szczupły bo mam taką przemianę materii, budowę ciała, itp. bzdety, że nigdy nie będę pisał książek, bo mam dysleksję robię błędy, itd., itd., nie miejsce tu aby wymieniać wszystko ;) ).

piątek, 3 października 2014

MXLIV. Somni

Znowu miałem jeden z moich najbardziej nawracających snów o lewitowaniu i unoszeniu się nad ziemią.

środa, 1 października 2014

MXLIII. Mundus virescit

Mundus virescit :)

quamvis brumam video appropinquare,
nescio male cogitare,
scio ad celum properare
semper cum avibus stare ;)

MXLII. 6000km

Przejeżdżając w ostatnie 3 dni ponad 230km pobiłem swój rekord jazdy w jeden rok i przekroczyłem 6000km przejechane od marca. Jeszcze kilka lat temu wydawałoby mi się to mało prawdopodobne. Coraz bardziej mnie zadziwia moja wytrzymałość. Czuję się jak niesiony wiatrem i w każdej dziedzinie ćwiczeń   pobiłem swe rekordy w ten wrzesień - pompek, minut trzymania różnych planków, z każdym dniem to co wydawało się trudne staje się łatwe.



Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...